Świat nadal liczy zgony spowodowane zakażeniem koronawirusa, jednak to skutki uboczne pandemii są najgroźniejsze. Chodzi tu nie tylko o globalny kryzys, ale i także niezdiagnozowane i zbyt późno leczone nowotwory. Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 został potwierdzony w grudniu 2019 roku w mieście Wuhan w Chinach, skąd w ciągu kilku tygodni wirus rozprzestrzenił się po całym świecie. W związku z alarmującym poziomem zakażeń Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization – WHO) ogłosiła 11 marca pandemię SARS-CoV-2.
Zagrożenie koronawirusem zawładnęło masową wyobraźnią, zmieniając obraz codziennego życia całych społeczeństw na niespotykaną wcześniej skalę. Maseczki, obostrzenia, czy wirtualna szkoła i szpital to tylko niektóre z radykalnych zmian w rytmie funkcjonowania, które niespodziewanie “zadomowiły się” w naszej rzeczywistości. Ludzie z natury nie lubią zmian, ponieważ mózg wykazuje tendencje do interpretowania ich jako potencjalnych zagrożeń, co w przypadku obecnej pandemii jest potęgowane przez faktyczne ryzyko zachorowania na COVID-19. Rosnące statystyki zakażeń, często niezrozumiałe decyzje władz oraz przesycone lękiem doniesienia medialne rozbudzają w ludziach obawy, które czasem narastają do rozmiarów paniki i przerażenia.
W ostatnich dniach wiele szpitali w naszym kraju zostało zamienionych w tak zwane jednoimienne szpitale zakaźne, co spowodowało de facto ich zamknięcie dla chorych z innymi chorobami niż COVID-19. W licznych szpitalach odwołano planowe przyjęcia i zawieszono funkcjonowanie poradni z powodu ograniczonej liczby personelu. W przypadku wielu chorób opóźnienie diagnostyki lub leczenia nie ma istotnego wpływu na rokowanie chorych, jednak nie dotyczy to chorych onkologicznych, którzy wymagają przeciwnowotworowego leczenia systemowego. W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia medialne o zamykaniu oddziałów onkologii klinicznej w przekształcanych szpitalach lub przerywaniu leczenia systemowego z powodu panującej pandemii. Dla wielu chorych takie postępowanie może być równoznaczne z odebraniem szans na wyleczenie czy z gwałtownym pogorszeniem rokowania. W związku z powyższym oraz w odpowiedzi na wiele pojawiających się pytań dotyczących zasad postępowania z chorymi poddawanymi przeciwnowotworowemu leczeniu systemowemu w aktualnej sytuacji zagrożenia epidemicznego, Polskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (PTOK) przygotowało swoje stanowisko, które zawiera między innymi wytyczne:
Pandemia strachu drastycznie zmieniła sposób działania opieki zdrowotnej. Wiele osób z obawy przed zarażeniem rezygnuje z wizyt i badań diagnostycznych. Z kolei ośrodki zdrowia działają głównie w trybie teleporad odwołując lub odraczając wiele zabiegów i interwencji. Taka sytuacja jest szczególnie ryzykowna dla pacjentów onkologicznych, dla których liczy się każdy dzień.
Przykładowo analizy opracowane przez ekspertów z USA i Wielkiej Brytanii pokazują, że sześciomiesięczne opóźnienie rozpoznania nowotworu wpływa na pogorszenie wyników leczenia aż o 30%. Najbardziej śmiertelny nowotwór w Polsce, czyli rak płuca przy szybkim wykryciu daje dwa razy większe szanse wyleczenia. Zdiagnozowanie wielu nowotworów na etapie wcześniejszego stadium zaawansowania zwiększa o 25% możliwość całkowitego powrotu do zdrowia. Niestety z powodu pandemii coraz więcej osób otrzyma niezbędną pomoc zdecydowanie za późno.
W niektórych województwach liczba wykonywanych mammografii spadła o ponad 90%, a cytologii o nawet 95%. Jak informuje Narodowy Fundusz Zdrowia, w bieżącym roku wydano o kilkanaście tysięcy mniej kart Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego niż w roku poprzednim. Z powodu pandemii w maju 2020 leczenie aż 36% pacjentów zostało wstrzymane lub odroczone. Eksperci szacują, że z powyższych powodów umieralność na nowotwory w Polsce w ostatnich miesiącach mogła wzrosnąć nawet o 20%. Niestety przyszłość nie napawa optymizmem, ponieważ opóźniona diagnoza grozi epidemią zaawansowanych nowotworów, wyraźnie zmniejszając szanse osób chorych na pomyślne rokowania.
Poddani medialno-politycznej nagonce dajemy się porwać rosnącej fali paniki podsycanej przez kolejne doniesienia, hasła, wystąpienia i decyzje władz państwowych, co utrudnia racjonalne podejście do pandemii. Tymczasem fakty są jednoznaczne, o czym dobitnie świadczą słowa prof. Cezarego Szczylika z Oddziału Onkologii Klinicznej Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku: “Epatujemy się liczbami, jak 2 tysiące zgonów spowodowanych koronawirusem, gdy tymczasem w ciągu tygodnia umiera tyle samo z powodu choroby nowotworowej” Przykładowo, od marca do września 2020 z powodu koronawirusa zmarło 2078 osób, natomiast z powodu nowotworów prawie 50 tysięcy. Zatem niezależnie od medialnej popularności tematu pandemii, to rak jest najgroźniejszym zabójcą, którego powinni obawiać się zarówno pacjenci onkologiczni, jak i osoby w trakcie diagnozy.
Osoby zagrożone nowotworem, które z obawy przed pandemią rezygnują z wizyty u lekarza lub odwlekają badania diagnostyczne, drastycznie zmniejszają swoje szanse na przeżycie. Wiele programów badań przesiewowych w zakresie nowotworów zostało wstrzymanych od momentu rozpoczęcia izolacji – oznacza to, że, jak pokazują liczby – 1600 przypadków raka, które normalnie wykryto by co miesiąc, jest obecnie przeoczonych. Według słów Anny Prokop-Staszeckiej, ordynator Oddziału Chorób Płuc z Pododdziałem Onkologicznym szpitala Jana Pawła II w Krakowie, pacjenci rozpoczynają leczenie nawet kilka miesięcy za późno, w momencie, kiedy lekarze są już niestety bezradni: “Trafiają do nas w fatalnym stanie(…) Pomożemy im w umieraniu, ale nie pomożemy w odzyskaniu zdrowia.”
Niestety często leczenie nie jest to kwestia wyboru, tylko przekładania przez instytucje medyczne wizyt, badań i interwencji. Dlatego, jeśli jesteś Pacjentem onkologicznym, pamiętaj, że w tym trudnym momencie wyjątkowo ważne jest oswojenie lęku i wzmocnienie organizmu, a