tel. 500 265 605email: kontakt@onkodietetyka.pl

FacebookTwitter

Słowo „rak” w znaczeniu „nowotwór złośliwy” wyzwala negatywne emocje

Choroba nowotworowa w świadomości społeczeństwa nadal kojarzy się przede wszystkim z wyrokiem. Najczęściej z wyrokiem śmierci. Rak wiąże się ze wstydem, poczuciem winy, złością, smutkiem, żalem, lękiem. Część z tych negatywnych emocji wiąże się z poczuciem zagrożenia samymi skutkami choroby, z uciążliwymi zabiegami, byciem nowym w środowisku szpitalnym i zmianą w dotychczasowym funkcjonowaniu. Natomiast część z tych emocji wynika z obiegowych opinii na temat nowotworu i tym, jak chorego będzie odbierać rodzina, sąsiedzi, znajomi. Skąd bierze się stygmatyzacja osób chorych? 

Rys historyczny 

Pojęcie „rak” wywodzi się już ze starożytności. Jako pierwszy słowa „karkinosw znaczeniu choroby użył Hipokrates na przełomie V i IV wieku p.n.e., dla określenia twardych guzów, zwłaszcza piersi. Guz ten, podobnie jak rak, a właściwie, w dokładnym tłumaczeniu, „krab”, miał wszczepiać się w różne organy ludzkie jakby przy użyciu szczypiec. Dwadzieścia wieków później, francuski chirurg, Ambrois Pare umieścił rysunek starożytnego kraba w swojej naukowej rozprawie, czyniąc go tym samym symbolem onkologii. Współczesne znaczenie „rak” nabrał dopiero w XIX wieku, za sprawą niemieckiego uczonego, Karla Thierscha. Od 1865 r. rak oznacza nowotwór złośliwy wywodzący się z tkanek nabłonkowych. W mowie potocznej „rak” i „nowotwór” to synonimy, choć można zauważyć, że „rak” budzi gorsze skojarzenia niż „nowotwór”. Pamiętać jednak należy, że choć „rak” jest zawsze złośliwy, to i nowotwór może być złośliwy – z medycznego punktu widzenia wywodzi się on po prostu z innych tkanek niż nabłonkowe, dlatego nie jest rakiem. 

Obecnie nowotwory złośliwe należą do najczęstszych chorób ludzkości. Badania pokazują, że taką diagnozę usłyszy co trzeci z nas. Rak staje się zatem bardzo powszechny. Współczesne metody medyczne są coraz bardziej zaawansowane i niosą ze sobą duże szanse powodzenia leczenia. Dlaczego zatem „rak” jest wciąż postrzegany jak wyrok i wywołuje tak negatywny odbiór w otoczeniu? 

Rak w oczach społeczeństwa 

Powszechne w społeczeństwie skojarzenia z osobą chorą na raka wiążą się z obrazem osoby smutnej, wyniszczonej chorobą, wychudzonej, bladej, z chustką lub peruką na głowie. Pojawia się też przewidywanie, że wszyscy chorzy bardzo cierpią, fizycznie i psychicznie, a szanse na wyleczenie są niewielkie. „Przegrał walkę z rakiem” mówimy, unikając słowa „śmierć”. Sama śmierć jest tematem tabu, a poprzedzająca ją choroba wywołuje bezradność i zahamowania w komunikacji. 

Często sami pacjenci nie przyznają się przed innymi, że chorują lub chorowali. Znane są przypadki, gdy w miejscu pracy nikt nie wiedział, że dłuższy urlop nie wiązał się z daleką podróżą, ale leczeniem onkologicznym. Zdarzają się pacjenci, którzy nawet podczas rozmów z bliskimi unikają słowa „rak”. Pojawiają się stwierdzenia na przykład: „ten czerwony mnie uszczypnął”, „mam w sobie aliena”. W związku z negatywnymi konotacjami z wyrazem „rak” bardzo często pojawiają się też zdrobnienia, kobiety mówią między innymi o „guzku” w piersi.  

Takie mówienie nie wprost o chorobie nowotworowej dotyczy również stosowania wszelkich metafor dotyczących samego leczenia. Zazwyczaj są to odniesienia militarystyczne: „walka z rakiem”, „rak zaatakował”, „organizm rusza na wojnę”. W innych przypadkach nowotwór porównuje się do nielubianej drużyny sportowej, a własny system immunologiczny – do drużyny, której pacjent najbardziej kibicuje. Co ciekawe, takie podejście można twórczo wykorzystać. Powszechnie znany jest wpływ pozytywnego nastawienia do leczenia na rokowania. Dlatego psychoonkologowie często zalecają pacjentom, aby w trakcie przyjmowania chemioterapii wizualizowali sobie, że ich układ odpornościowy stacza właśnie bitwę z oddziałami wroga.  

Czy nowotworem można się zarazić?

Nadal możemy zaobserwować mit, że nowotworem można się zarazić. Zabiegi chirurgiczne lub leczenie poprzez chemioterapię czy też radioterapię mogą powodować widoczne niedoskonałości: miejscowe ślady poparzenia, zniszczone paznokcie, łuszczącą się skórę. Czasem konieczne jest usunięcie piersi czy kończyny. Nie da się tego ukryć przed otoczeniem. Rak w ten sposób „piętnuje” chorego, prowadząc do jego izolacji w społeczeństwie. Ludzie naokoło, często z lęku o własne zdrowie, odsuwają się od takich osób, gdy napotkają je w tramwaju czy w parku. W ten sposób często nieświadomie wywołujemy wtórne cierpienie u osób chorych onkologicznie. Do zmartwień związanych z samym procesem nowotworowym dokładamy odrzucenie. A lęk przed odrzuceniem jest jednym z najsilniejszych ludzkich lęków. 

To „zarażenie”, którego boi się społeczeństwo przy spotkaniu osoby chorej, dotyczy nie tylko fizycznego zainfekowania, ale też zakażenia emocjonalnego. Skoro, zgodnie ze stereotypem, pacjent onkologiczny jest kimś smutnym, przygnębionym, bez nadziei na lepsze jutro, otoczenie boi się, że ten stan udzieli się również jemu.  

Rak wywołuje negatywne emocje również dlatego, że w części społeczeństwa wciąż pokutuje mit o winie i karze. Z jednej strony odnosi się on do wierzeń religijnych i uznawania nowotworu za „karę za grzechy”. Otoczenie chorego często zadaje pytanie: Dlaczego on? Dlaczego właśnie jego spotkała taka krzywda, takie zło? Z drugiej strony, kiedy słyszymy, że ktoś zachorował na przykład na raka płuc, automatycznie przylepiamy mu łatkę wieloletniego palacza, który „zapracował” sobie sam na chorobę. Prawdą jest, że na niektóre czynniki kancerogenne mamy wpływ. Możemy ograniczyć rakotwórcze związki przyjmowane z pożywieniem, alkohol, palenie papierosów, zwolnić tryb życia, wprowadzić więcej aktywności fizycznej. Pamiętać jednak należy jednocześnie, że część nowotworów jest dziedziczona, a część mutacji genetycznych, które są odpowiedzialne za powstanie nowotworu, nie ma wyjaśnionych medycznie przyczyn.  

Ciężar emocjonalny, który niesie ze sobą zauważenie u siebie objawów potencjalnej choroby, jest tak duży, że niektórzy odwlekają w czasie wizytę u onkologa na bardziej sprzyjający czas, jak już uda im się domknąć jakiś ważny temat w pracy lub zorganizować ważną rodzinną uroczystość. Gdy dolegliwości stają się coraz bardziej dokuczliwe, decydują się na szukanie ukojenia w medycynie alternatywnej. Spotkanie z onkologiem jest ostatecznością. Tymczasem, jak powszechnie wiadomo, wcześnie wykryty nowotwór daje większe szanse na wyleczenie. 

Jak oswoić raka? 

Ogromną rolę ma psychoedukacja. Powyższe mity i przekonania w dużej mierze wynikają z niewiedzy, a to, co nieznane, wywołuje w nas lęk. Niektórzy pacjenci pytają lekarzy, czy rak, na którego chorują, to samiec, czy samica, ponieważ słyszeli, że samica daje gorsze rokowania. Osoby chore na nowotwór bardzo często potrzebują wsparcia, kontaktu z otoczeniem, świadomości, że są normalnymi ludźmi w trudnej sytuacji. Choroba często zabiera sprawność fizyczną, niesie ze sobą pewne ograniczenia co do podejmowanych aktywności lub możliwości spożywania określonych produktów, jednak nigdy nie powinna odbierać godności. Prawdą jest, że nowotwór rzutuje na jakość życia. Jednak przy pomocy psychoonkologa można wykorzystać chorobę do pozytywnego przewartościowania swojego życia, a załamanie zastąpić posttraumatycznym wzrostem. Przede wszystkim natomiast, w tej relacji można otwarcie mówić o swoich dolegliwościach i obawach, bez strachu przed oceną i napiętnowaniem. Psycholog onkologiczny może pomóc także bliskim chorego w mądrym rozmawianiu o chorobie i potrzebach pacjenta, jak też dobieraniu wsparcia adekwatnego do oczekiwań osoby chorej. 

Bibliografia 
  1. Mazurkiewicz, A. (2010). Lepiej raka nie ruszać, bo dostanie powietrza – czyli mity, metaforyka i symbolika wokół raka. Onkologia w Praktyce Klinicznej 2010 – wydanie specjalne: 28-33. 
  2. Rogiewicz, M (red.) (2015). Praktyczny podręcznik psychoonkologii dorosłych. Kraków: Medycyna Praktyczna. 
  3. Wierciński, H. (2015). Antropologiczne studium praktyk i narracji. Warszawa: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego. 

mgr Katarzyna Frąckowiak

mgr Katarzyna Frąckowiak