Wiadomość, że ktoś bliski zachorował na raka zwykle wzbudza w nas współczucie i chęć pomocy, ale też bezradność, bo sytuacja jest na tyle poważna, że wielu z nas nie ma pojęcia jak udzielać wsparcia w chorobie nowotworowej.
Taka sytuacja rodzi niepewność i skrępowanie, jakby osoba chora została napiętnowana i nagle najprostsze interakcje zaczynają sprawiać poważne trudności. Nie wiemy, jak rozmawiać o chorobie ani tym bardziej w jaki sposób proponować ewentualną pomoc, co może prowadzić do sztucznej komunikacji, w której omija się trudne tematy udając, że problem nie istnieje. Niestety ucieczka przed rzeczywistością jest niewykonalna, a w dłużej perspektywie pogarsza tylko sytuacje. Bliscy chorego mogą na przykład uznać, że lepiej nie rozmawiać o raku by nie pogarszać jego samopoczucia, a sam chory mimo potrzeby wygadania milczy by nie ranić rodziny. Konsekwencją tej sytuacji będzie niezaspokojenie ważnych potrzeb i niszczenie więzi, tak potrzebnych w walce z chorobą.
Alternatywą jest szczera rozmowa oparta na akceptacji bolesnych myśli oraz emocji. W nauce dojrzałej komunikacji ważna jest świadomość, że wszyscy zainteresowani zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. W naszej kulturze rak symbolizuje bezwzględnego zabójcę, który mimo rozwoju onkologii wciąż budzi grozę, bezradność oraz zwątpienie. Nie ma więc sensu ani ignorowanie problemu, ani udawanie, że na pewno będzie dobrze. Zwykle, kiedy ktoś zdecyduje się poruszyć trudną kwestię, pozostałe osoby odczuwają ulgę i też się otwierają. Wsparcie psychiczne w chorobie nowotworowej opiera się w dużym stopniu otwartej obecności. Dla osoby chorej możliwość bezpiecznego (bez lęku przed oceną) wyrażania bolesnych emocji jest bardzo pomocna w radzeniu sobie ze stresem. Czasem wystarczy w milczeniu pozwolić by chory się wypłakał albo spokojnie wysłuchać opowieści o lęku, smutku czy gniewie.
Wspierając osobę bliską w walce z rakiem powinniśmy rozumieć i szanować sposoby z jakich korzysta w celu radzenia sobie ze stresem. W psychologii mówimy o mechanizmach obronnych, które zniekształcają obraz rzeczywistości, aby obniżyć poziom lęku. Co ważne, takie zmiany w obrazie sytuacji są nieświadome, dlatego jeśli chory wydaje się absurdalnie zaprzeczać faktom, nie wynika to ze złej woli, tylko z naturalnych procesów psychicznych To tak jakby umysł osoby chorej bez jej wiedzy założył różowe okulary, uznając, że prawda jest zbyt przerażająca by można było sobie z nią teraz poradzić. W takiej sytuacji nie należy brutalnie konfrontować chorego z rzeczywistością, ponieważ może to pogłębić kryzys. Lepszym rozwiązaniem jest akceptacja, wyrozumiałość oraz empatia, w ten sposób wysyłamy informację, że jesteśmy gotowi rozmawiać na wszystkie tematy, ale szanujemy też indywidualne tempo oswajania się z myślą o chorobie.
Dla osoby chorej na nowotwór dużym problemem jest bezsilność oraz bezradność, szczególnie w sytuacji hospitalizacji. W zależności od stanu zdrowia nawet najprostsze czynności, mogą teraz stanowić wyzwanie, dlatego wielu chorych uznaje, że nie ma żadnego wpływu na swoje życie i zdrowie. Taka postawa powoduje stres i obniża zdolność organizmu do radzenia sobie z chorobą. Ważne jest więc by wspierać niezależność i poczucie kontroli nad własnym życie. Naturalne jest, że przy tak ciężkiej chorobie pewne aktywności związane z pracą lub obowiązkami domowymi muszą zostać ograniczone, nie należy jednak na siłę “uszczęśliwiać” osoby chorej wyręczając ze wszystkich czynności. Istotna jest możliwość decydowania o sobie, a mądre uczestniczenie w codziennych aktywnościach “zakotwicza” chorego w normalnym życiu, co ma duże znaczenie w budowaniu siły psychicznej do walki z nowotworem. Każda taka aktywność jest potencjalną szansą na doświadczenie godności i szacunku, które tak łatwo utracić w obliczu dużego cierpienia.
Kiedy w samolocie spada nagle cieśninie, maskę tlenową należy najpierw założyć sobie, a dopiero później dziecku. To rozwiązanie wydaje się nie intuicyjne, ponieważ większość ludzi odczuwa naturalną potrzebę opieki nad potomstwem, jednak, jeśli stracimy przytomność, dziecko pozostanie bezbronne. Analogicznie udzielając wsparcia psychicznego w chorobie nowotworowej, warto mieć świadomość, że trudno dobrze pomagać, jeśli samemu jest się sfrustrowanym, przemęczonym, bezradnym i przerażonym. Jako osoby wspierające mamy prawo czuć się źle, ponieważ sami znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji psychicznej. Z jednej strony boimy się o zdrowie i życie bliskiej osoby, co powoduje silny stres, z drugiej natomiast dbanie o własne potrzeby, kiedy ktoś obok umiera, może wydawać się egoizmem. Już samo zdanie sobie sprawy z faktu, że te przeżycia i uczucia są całkowicie naturalne dla wielu osób jest źródłem ukojenia. Nie należy też bać się rozmowy z chorym na temat naszych emocji, a jeśli nie możemy czegoś dla niego zrobić powiedzmy o tym wprost. Jeśli chory nas denerwuje w rozmowie dobrze jest użyć “komunikatu ja”, czyli wyrażenia emocji związanych z konkretnym zachowaniem, a nie ocenianiem osoby, na przykład “Kiedy niezdrowo się odżywiasz, robi mi się przykro, bo boję się o twoje życie”. Otwarta komunikacja z wyrażeniem trudnych uczuć może scalać partnerską relację. Chorzy pocieszając bliskich wychodzą na moment z “roli” bezbronnej ofiary raka i mogą doświadczać własnej siły psychicznej.
Mądre wsparcie w chorobie nowotworowej wynika ze znajomości psychologii raka, która przekłada się na zrozumienie sytuacji oraz potrzeb osoby chorej. Każdy kryzys życiowy wiąże się z poważnym zagrożeniem, ale też szansą. Nieprzypadkowo w języku chińskim słowo weiji (kryzys) składa się z dwóch znaków wyrażających niebezpieczeństwo i początek nowej drogi. W sytuacjach granicznych, do których bez wątpienia zalicza się ciężka choroba, występuje przeświadczenie, że życie już nigdy nie będzie takie samo, co w cale nie musi być złą wiadomością. Choroba nowotworowa może być więc destrukcyjną siłą osłabiającą więzi z bliskimi, ale też motywacją do zbudowania głębokiej relacji opartej na otwartości, trosce i empatii.