tel. 500 265 605email: kontakt@onkodietetyka.pl

FacebookTwitter

Mam raka piersi – czy przestanę być kobietą? [wywiad]

MAM RAKA PIERSI. CZY PRZESTANĘ BYĆ KOBIETĄ? 

Rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem u kobiet w Polsce. Jego diagnoza wiąże się nie tylko z silnym lękiem, złością czy poczuciem niesprawiedliwości, ale uderza też bezpośrednio w poczucie wartości kobiety. Warto jednak podkreślić, że rozpoznanie nowotworu piersi we wczesnym stadium rozwoju i wdrożenie właściwego leczenia daje duże możliwości całkowitego wyleczenia choroby lub wydłużenia czasu przeżycia.   

Zmiany w obrazie ciała stanowią najistotniejszą przyczynę dystresu u kobiet z rakiem piersi i negatywnie wpływają na sposób postrzegania siebie i psychospołeczną tożsamość kobiety. 

Istnieją cztery poziomy pojmowania znaczenia piersi: 

  1. ujęcie medyczne (piersi jako część ciała, która może być traktowana w kategoriach zdrowia i choroby), 
  2. ujęcie funkcjonalne (piersi postrzegane w kontekście karmienia dziecka jako realizacji macierzyńskiej roli kobiety), 
  3. ujęcie podkreślające aspekt płciowy (piersi jako symbol kobiecości i atrakcyjności), 
  4. ujęcie seksualne (doświadczenia związane z aspektem estetycznym i przyjemnością seksualną).

Z punktu widzenia kobiety w obliczu nowotworu piersi wszystkie te aspekty są ważne, a zagrożenie utraty piersi (mastektomia) lub jej części (operacja oszczędzająca) istotnie wpływa na obniżenie jakości życia i poczucia własnej wartości, poczucie wstydu, pogorszenie relacji intymnych i utrudnione przyjmowanie wsparcia od bliskich, zwłaszcza od partnera, a także generuje lęk przed utratą kobiecości. Te wszystkie odczucia są naturalne dla kobiet doświadczających nowotworu piersi. 

Na potrzeby niniejszego artykułu zaprosiłam do rozmowy Beatę – kobietę, która doświadczyła nowotworu piersi.

 

Magdalena Wiechowska: Co czułaś, kiedy zdiagnozowano u Ciebie raka piersi? 

Beata: Wielką niesprawiedliwość. Zastanawiałam się: dlaczego ja? Dlaczego właśnie ja, spośród tylu kobiet… Przecież zdrowo się odżywiałam, nie paliłam, nie piłam. A później strach, głównie o moje dzieci. Wiedziałam, że mnie potrzebują, były jeszcze małe. Sama dość wcześnie straciłam mamę i wiem jakie to trudne. 

 

MW: Ile miałaś wtedy lat?

B: 37 

 

MW: Jak diagnozę przyjął Twój mąż? 

B: Ja bardzo się bałam utraty piersi. Zdiagnozowano u mnie BI-RADS 4c – tak się oznacza nowotwór złośliwy z wysokim prawdopodobieństwem. Mój mąż od razu powiedział, że trzeba usunąć obie piersi. Przyjął to bardzo spokojnie. Podkreślał, że moje życie i moje samopoczucie jest najważniejsze, dlatego najlepiej będzie usunąć piersi i zrobić rekonstrukcję. Pokazał mi nawet stronę kliniki w Gdańsku, która wykonuje takie zabiegi. Ja mimo wszystko bałam się uraty piersi. Nie byłam pewna czy dam sobie z tym radę. 

 

MWJak ostatecznie wyglądało Twoje leczenie? 

BZe względu na złe wyniki badania histopatologicznego po pobraniu guzka biopsją grubooigłową, zdecydowano o konieczności leczenia chirurgicznego. Później, już w szpitalu, okazało się, że mam guzy w obu piersiach i lekarze podjęli decyzję o operacji obu piersi naraz. 

Przed operacją dostałam do podpisania zgodę na całkowite usunięcie piersi, mimo że była szansa, że je częściowo zachowam. Nie miałam zajętych węzłów chłonnych, co zwiększało prawdopodobieństwo operacji oszczędzającej. Ostateczna decyzja miała jednak należeć do lekarzy po rozpoczęciu operacji. 

 

MWCzyli nie wiedziałaś, czy jak się obudzisz, nadal będziesz miała piersi? 

B: Nie. 

 

MWA jak było po operacji? 

BJak mnie pielęgniarki wybudziły, żebym przeszła z łóżka na łóżko, to w pierwszym odruchu złapałam się za piersi. Ale nie udało mi się wyczuć, czy nadal tam są, przez bandaże. Dopiero popołudniu lekarz przyszedł i poinformował mnie, że jedna z moich piersi została częściowo usunięta, ale obie zachowałam. 

Jak oglądałam moje piersi przy zmianach opatrunku, jeszcze w szpitalu, to szczerze mówiąc, nie przypominały one piersi. Liczne miejsca nacięć były zaognione i rozpulchnione, wszędzie czarne szwy. To nie był przyjemny widok. 

 

MWA dziś? Czy widzisz różnicę w wyglądzie swoich piersi? 

B: Bardzo dużą. Lewa pierś jest co najmniej o rozmiar mniejsza od prawej. Kupuję po prostu lepsze staniki. Przekładam wkładkę push-up z prawej miseczki do lewej i jakoś to wyrównuję (śmiech). 

 

MWCzy czułaś, że nowotwór piersi w jakiś sposób odbiera Ci kobiecość? 

B: Na początku tak. Trudno mi było sobie wyobrazić, że mogę nie mieć piersi. Mój mąż wręcz chciał, żeby usunięto mi obie piersi, żebym tylko żyła i była z nim i z dziewczynkami. Ja, dopiero jadąc na salę operacyjną, pomyślałam – bycie matką dla moich dzieci jest ważniejsze niż posiadanie piersi. Co ma być, to będzie. 

 

MWA czy coś się zmieniło w Waszym życiu intymnym po operacji? 

B: Generalnie nie. Dla mojego męża nie zmieniło się nic. Ja potrzebowałam czasu, żeby sobie to wszystko poukładać w głowie. Na początku kochałam się z mężem w staniku albo w koszulce. Dopiero jak piersi się całkowicie wygoiły i nadbudowała się tkanka, a pierś zaczęła przypominać pierś, przy zgaszonym świetle odważyłam się przy mężu zdjąć bluzkę. Później, przy małym światełku, z zamkniętymi moimi oczami, pokazałam się mężowi naga. Pamiętam, że rozbawiło go to, że sama zamykam oczy (śmiech). 

To trwało ponad pół roku. Mój mąż mnie nigdy nie poganiał. Nie komentował czy jestem w bluzce, czy w staniku, czy przy świetle, czy w ciemności. Dał mi możliwość decydowania o własnym komforcie. 

 

MWCzym jest dla Ciebie kobiecość? 

B: Hmmm…. Mówi się, że siła jest kobietą. I ja się z tym zgadzam. 

 

MWJak się czujesz dzisiaj? 

B: Dziś mam 42 lata. Jestem mamą dla swoich córek, żoną dla swojego męża i cieszę się, że żyje. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby być z dziewczynkami jak najdłużej. Wychowywać je, patrzeć jak dorastają, doczekać ich ślubów, może wnuków. Chcę po prostu być przy nich i wspierać je w dorastaniu. 

Myślę, że rak piersi dał mi siłę, żeby być dziś tym, kim jestem. Dał mi pewien rodzaj empatii, chęć niesienia pomocy innym. Gdyby nie choroba, która spotkała mnie pięć lat temu, dziś nie byłabym taką samą, silną kobietą. 

  • Czy rak piersi sprawia, że kobieta przestaje być kobietą?  NIE 
  • Czy rak piersi sprawia, że kobieta może doświadczać zagrożenia swojej kobiecości? TAK 

Dla kobiet doświadczających choroby nowotworowej piersi niezbędne jest wsparcie psychiczne oraz społeczne, które wpływa na podniesienie samooceny kobiety, redukcję lęku i lepsze radzenie sobie w sytuacji trudnej. 

Liczne badania prowadzone w obszarze jakości życia, relacji partnerskich i seksualności kobiet z nowotworem piersi wskazują, że niezależnie od podjętych metod leczenia jest to doświadczenie trudne nie tylko ze względu na fizyczny aspekt choroby, ale przede wszystkim ze względu na subiektywny jej odbiór emocjonalny. Kobiety w obliczu choroby często zapominają o innych, niefizycznych wymiarach własnej kobiecości, takich jak wrażliwość, subtelność, opiekuńczość, poczucie humoru, wyrozumiałość czy urok osobisty. 

Istotnymi czynnikami mającymi wpływ na samopoczucie kobiety w trakcie leczenia i po chorobie są: akceptacja i wysoka samoocena. Okazuje się, że akceptacja choroby, swojej sytuacji i wyglądu własnego ciała pełni funkcję ochronną. Chroni przed dystresem związanym z obrazem zmienionego ciała i niweluje negatywny związek między obrazem ciała a samooceną. Wysoka globalna samoocena wpływa na bardziej pozytywny obraz ciała. 

Innym sposobem regulowania emocjonalnego funkcjonowania jest pozytywna postawa wobec samej siebie, a w szczególności współczujące ustosunkowanie się do siebie (self-compassion), co oznacza bycie otwartą, ale też wrażliwą na własne cierpienie przy jednoczesnym doświadczaniu życzliwości wobec samej siebie, swoich niedoskonałości, a także wyrozumiałości wobec siebie w połączeniu ze świadomością faktu, że nie zawsze jest się zdolną do realizowania własnych ideałów. 

Badania podkreślają też niezwykle istotną rolę wsparcia ze strony partnerów i bliskich, a także znaczenie otwartej komunikacji w relacjach intymnych. Okazuje się, że kobiety będące w związkach często otrzymują znaczące wsparcie od swoich partnerów i podkreślają poprawę relacji partnerskich. Wiele kobiet nie obserwuje istotnych zmian w jakości życia seksualnego, a te kobiety, które przed zachorowaniem tworzyły silne uczuciowo związki ze swoim partnerem, zauważają nawet poprawę jakości swojego życia seksualnego. 

 

Nieuchwytne aspekty kobiecości, takie jak pewność siebie, poczucie humoru i fantazja, są najistotniejsze. Nigdy o nich nie zapominaj.  

 

Jennifer  L. Scott 

 

Bibliografia 

  1.  Mroczek, B., Kurpas, D., Grochans, E., Kuszmar, G., Rotter, I., Żółtak-Bączkowska, K., 
  2. Karakiewicz, B. (2012). Funkcjonowanie psychoseksualne kobiet po leczeniu raka sutka. Psychiatria Polska, 46(1), 51-61. 
  3. Słowik, A. J., Jabłoński, M. J., Michałowska-Kaczmarczyk, A. M., Jach, R. (2016). Badanie jakości życia kobiet z rakiem piersi, ze szczególnym uwzględnieniem satysfakcji seksualnej i perspektyw na przyszłość oraz obrazu ciała w zależności od zastosowanej metody leczenia operacyjnego.  Psychiatria Polska, 56, 1-18. 
  4. Brandt-Salmeri, A., Przybyła-Basista, H. (2018). Obraz ciała a samoocena kobiet z rakiem piersi – rola akceptacji ciała. Psychoonkologia, 22(1), 1-10. 
  5. Stadnicka, G., Pawłowska-Muc, A., Bańkowska, B., Sadowska, M. (2014). Jakość życia kobiet po amputacji piersi. European Journal of Medical Technologies, 4(5), 8-14. 

 


Magdalena Wiechowska

Magdalena Wiechowska

Opiekun Pacjenta